Chciałbym zaproponować czytelnikom „ZS” spacer w czasie, dość odległy, niemalże do początków naszej państwowości. Wątek i osnowę narracji stanowić będą wybrane epizody życiowe kilku przedstawicieli dwóch familii, bardzo blisko związanych ze sobą w pewnym okresie. Przyjrzymy się ich losom przez pryzmat wydarzeń, które miały miejsce na terenie Sochaczewa. Ich ślady mijamy często, zaś splot losów umożliwił m.in przyjście na świat genialnego artysty.
Wędrówkę przez stulecia zaczynamy na ul. Staszica, w historycznym miejscu zwanym Poświętne, przy pomniku upamiętniającym domniemane miejsce zgonu Bolesława III Krzywoustego. Dlaczego tu? Wedle przekazów rodzinnych protoplastą rodu Skarbków miał być Skarbimir, wychowawca księcia, palatyn, zaufany zarządca jego dworu. Nie dziwi zatem, że to właśnie on został wysłany w misji poselskiej do króla niemieckiego Henryka V Salickiego. Na koniec wizyty władca zaprosił Skarbimira do skarbca i otwierając skrzynię pełną złota butnie oświadczył „Ten skarb wasz naród mi podbije”. Poseł nie stracił rezonu, dorzucił własny sygnet z proroczą, jak się okaże, przepowiednią „idź złoto do złota, my Polacy bardziej się w żelazie kochamy i żelazem bronić będziemy”. Zaskoczony monarcha wybąkał podziękowanie „habe dank“, a niepomny przestrogi stracił niebawem zdrowie i autorytet na Psim Polu.
Od Krzywoustego do Brochowa
Po wysłuchaniu tej relacji Bolesław nadał posłańcowi tytuł hrabiego oraz herb Habdank (Abdank, Abdaniec, Awdaniec). Łaska pańska jednak już wówczas dosiadała pstrego wierzchowca, gdyż ani wcześniejsze zasługi, ani zaszczyty nie uchroniły hrabiego przed tragicznym końcem. Innego zresztą nie mogło być dla buntownika, ale to już odmienna historia. Faktem pozostaje, iż Awdańcy już w XII w. byli rodem znamienitym. Ciało zmarłego księcia Krzywoustego odprowadzono do Płocka i tam złożono w katedrze obok szczątków ojca, Władysława I Hermana. Tu należy wspomnieć, iż jej renesansową przebudową w poł. XVI w kierował Jan Baptysta Wenecjanin, architekt włoskiego pochodzenia, twórca m.in warszawskiego Barbakanu. Dla nas pozostanie jednak przede wszystkim budowniczym obronnej świątyni w Brochowie, gdzie dwa i pół wieku później w rubryce „Annus 1810” pod datą 23 aprili zapisany zostanie chłopiec dwojga imion, Fryderyk Franciszek.
Za nami trzystuletni sus w czasie
Zaś w przestrzeni przenieśmy się na sochaczewskie wzgórze zamkowe, by spod murów rezydencji Siemowita rzucić okiem na kroczące pod Grunwald zastępy. W ostatnich dniach czerwca 1410 roku przemaszerowały tędy formacje z Małopolski, wśród nich elitarna jednostka pod dowództwem Zyndrama z Maszkowic. W jej szeregach szli m.in. Zawisza Czarny oraz Jakub Skarbek z Góry, rycerz strzegący Wielkiej Chorągwi Ziemi Krakowskiej. Niebawem, z rodowym zawołaniem na ustach „Habdank”, Jakub pojmie w niewolę szczecińskiego księcia Kazimierza V. Scenę utrwalił J. Matejko, z lewej strony płótna. Skarbek napiera kopią na broniącego się mieczem, dla którego, jak i pozostałych niemieckojęzycznych rycerzy, zaskakująco musiało brzmieć to zawołanie.
Od porwania do narodzin
Kolejne trzysta lat z okładem, w II połowie XVIII wieku, wracając z Warmii na Mazowsze zatrzymajmy się przez chwilę na Kujawach. W dobrach wokół Izbicy Kujawskiej gospodaruje kasztelan inowrocławski Jan Skarbek. Umierając w 1772 przepisuje majątek na jednego z synów. Kacper Melchior Bonawentura, osiemnastoletni panicz, zacznie „gospodarkę” od porwania panny, z którą połączy się węzłem przed ołtarzem w Kolegiacie Łowickiej, co jak najlepiej świadczy o jego intencjach. Oblubienicą była, przewyższająca zapewne doświadczeniem życiowym „porywacza”, licząca wiosen około trzydziestu, kasztelanka Justyna Dąmbska herbu Godziemba. W 1782 trzymać będzie ona do chrztu dziewczynkę, urodzoną w majątku Długie, 2 km od Izbicy, małą Teklę Justysię Krzyżanowską. Dwadzieścia osiem lat później, pani Tekla Justyna Chopin wyda na świat w Żelazowej Woli swego jedynego synka.
Małżeństwo „z porywu” unieważniono
Kolejną wybranką „z rozsądku” została Ludwika Fenger, córka toruńskiego kupca i bankiera. W zamian za jej wiano i walory Kacper miał do zaoferowania tytuł arystokratyczny i, jak pokaże przyszłość, niewiele więcej. Także i ten związek nie przetrwał próby czasu, a właściwie tej próbie nie sprostał niezmiennie hulaszczy charakter małżonka. Około 1800 roku sprzedano zadłużoną ojcowiznę. Skarbkowie pomieszkiwali kątem, Kacper tułał się ze swoim tytułem, ścigany przez wyroki i wierzycieli. Po orzeczonym rozwodzie znalazł bezpieczny azyl „za granicą”, na terenie Wielkopolski, w Strzyżewie, majątku dobrotliwego męża swojej córki Anny. Kilkakrotnie zajrzy tu i Fryderyk, odwiedzając swą matkę chrzestną.
Hrabina i hrabia ladaco
Na akcie kupna Żelazowej Woli, spisanym w 1798 roku, potwierdzonym przed notariuszem sochaczewskim Tomaszem Rudnickim, widnieją dane tylko hrabiny Ludwiki Skarbek. Odcinając się od zobowiązań męża nicponia potrafiła samodzielnie stawić czoła przeciwnościom. Zakup był rodzajem polisy, formą zabezpieczenia przyszłości własnej i czworga potomstwa, w tym momencie liczącego od dwóch do sześciu lat. Potrzebowała jednak wsparcia, pary uczciwych, pracowitych rąk. Jeszcze na Kujawach musiała poznać pannę Krzyżanowską, znajomą Skarbków od dziecka, gdzie jej ojciec był przez lata zarządcą i dzierżawcą niektórych hrabiowskich dóbr. Justyna przybyła prawdopodobnie na jej osobiste zaproszenie. Wkrótce zaistniała potrzeba zapewnienia dzieciom możliwie rzetelnej edukacji, a w pobliskim majątku kończył kilkuletnią pracę idealny kandydat. W 1802 roku Nicolas Chopin przyjął posadę domowego nauczyciela - guwernera. Możliwość spotkania i poznania się, przyszli rodzice Ludwiki (zbieżność imion nieprzypadkowa - chrześnica hrabiny), Fryderyka, Izabeli i Emilii, zawdzięczali z całą pewnością Ludwice Fenger hrabinie Skarbek (i... hrabiemu ladaco).
Majątek przejmuje Michał Skarbek
Potrafili się odwdzięczyć pracą, oddaniem, nawet wsparciem finansowym, jeśli zaszła taka potrzeba. W ciągu kolejnych wspólnych lat w Żelazowej Woli zawiązano trwałe więzy wzajemnego zaufania, szacunku, serdeczności, szczerej przyjaźni. Z prawej, godnej postawy życiowej swego nauczyciela i wychowawcy, ze skarbnicy jego zasobów intelektualnych, Skarbiątka czerpały wówczas wzorce, które będą procentować w przyszłości. Zyska także region, jak i samo miasto Sochaczew.
Najstarszy, Fryderyk Florian Skarbek (ojciec chrzestny Chopina, kolejny przykład tradycji imiennej), jesienią 1813 roku został radcą sejmiku, następnie zastępcą podprefekta powiatu sochaczewskiego. Pełniąc tę funkcję witał orszak żałobny, asystujący zwłokom księcia Poniatowskiego w drodze na Wawel. W 1817 objął stanowisko sekretarza Rady Departamentowej, następnie przewodniczącego Rady Obywatelskiej woj. mazowieckiego. W 1818 został właścicielem Żelazowej Woli. Ziemiaństwo jednak nie leżało w sferze jego zainteresowań zawodowych. Majątek przypadł najmłodszemu, Michałowi, dzięki temu Fryderyk jeszcze przez kilka lat korzystał z możliwości bywania w rodzinnych stronach.
Ratusz na trzęsawisku
W sierpniu 1830 roku, dając koncert w obozie gen. Piotra Szembeka, mógł pogratulować hrabiemu niedawno ukończonej inwestycji - budynku miejskiego ratusza. Przy okazji być może wysłuchać utyskiwań samego inwestora, jak to „przy założeniu fundamentów natrafiono na tak znaczne trzęsawisko, iż kopanie takowych nierównie głębiej nastąpić musiało”. Dzięki przedsiębiorczości Michała Skarbka, przez dziesięciolecia władze miasta dysponowały reprezentacyjną siedzibą. Ówczesny gmach różnił się wyglądem, wejście ujmował portyk, wsparty na czterech jońskich kolumnach, nad dachem górował belweder otoczony balustradą.
Trzy miesiące później, nocą z 2/3 listopada, kierując się przez zasypiające miasto ku swemu przeznaczeniu, Chopin raz jeszcze zerknął z okien turkoczącej steinkellerki na dzieło hrabiego Michała. Po raz ostatni.
Ulica Skarbka z Gór?
Pomysł sochaczewsko-wokółchopinowskich przemyśleń spłynął podczas przejażdżki rowerowej po warszawskiej Białołęce, ulicą Skarbka z Gór. Czy familia tak bliska Chopinom, nie wspominając o zasługach jej członków na innych polach, może pretendować do upamiętnienia w Sochaczewie? W kilku miastach Polski znaleziono już odpowiedź. Pozwolę sobie pozostawić to pytanie otwarte.
Serdecznie zapraszam do Żelazowej Woli, gdzie oczekują na Państwa przewodnicy, animatorzy, edukatorzy. Aktualne informacje prezentuje strona Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina.
Andrzej Fortuna